- Co się stało? - zapytał mnie mój chłopak i okrył mnie ciepłym kocykiem, przysiadając się do mnie.
- Nic. - mruknęłam.
Collin Wilson był najprzystojniejszym chłopakiem w mojej szkole. Leciała na niego każda dziewczyna. Nie dziwię się, w końcu był popularny, miły, zabawny i przystojny.
Gdy byliśmy razem, sam na sam, traktował mnie jak księżniczkę. Był czuły, kochany i opiekuńczy. Przejmował się mną i ciągle powtarzał, że mnie kocha. Jednak przy jego znajomych, nie istniałam. Zmieniałam się w powietrze. Znikałam.
Nie byłam popularna. Przyjaźniłam się z Elle i Kelsey. Szkolna elita traktowała mnie i moje przyjaciółki jak kosmitki.
- Na pewno? - Collin przytulił się do mnie. Nie, idioto, kocham cię, a ty masz mnie w dupie, pomyślałam.
- Tak. - wymusiłam uśmiech, a Wilson odwdzięczył się tym samym, ukazując idealne, białe, równe zęby.
Siedzieliśmy przytuleni oglądając jakąś drętwą komedię romantyczną, w której dziewczyna zakochała się w dwóch chłopakach na raz. Co za idiotyzm, to takie nierealne, pomyślałam.
W końcu głupi film dobiegł końca, a ja odetchnęłam z ulgą. Denerwowała mnie główna bohaterka. Była tak niezdecydowana, jak to tylko możliwe.
- Późno już, ja lecę, pa Cassie - pożegnał się mój ukochany, całując mnie w policzek. Wstałam za nimi zamknęłam drzwi od mojego domu na klucz, gdy wyszedł. Ciężko westchnęłam.
Zbliżyłam się do Collina już w wakacje. Był już siedemnasty wrzesień, a on nadal mnie z nikim nie poznał. Moje przyjaciółki wiedziały o nim. Cieszyły się, że jestem zakochana, ale wkurzała ich niedojrzałość Collina. Według nich to dziecinne zachowanie. Powinien przedstawić mnie osobom z jego paczki. Jednak on tego nie zrobił i nawet nie miał takich zamiarów. Męczyła mnie taka sytuacja. Chciałam mieć chłopaka, który nie będzie się mnie wstydził, który mnie obroni, który da mi buziaka na szkolnym korytarzu, który mnie odwiezie ze szkoły. Za to dostałam przystojniaka, który uważa, że go przeze mnie wyśmieją.
Opadłam na kanapę, okryłam się kocem i przełączyłam na jakiś program o porodach. Przyciągnęłam do siebie miskę z popcornem i zajadając się niezdrową przekąską, rozmyślałam o wydarzeniach z wakacji. Kiedyś wyobrażałam sobie mój pierwszy raz. Było to w domu. Mój chłopak zaprowadziłby mnie do swojego łóżka, na którym leżałyby płatki róż. W tle grałaby romantyczna piosenka, a my cieszylibyśmy się bliskością. Jednak musiał wystarczyć mi zimny schowek na szczotki woźnego, ciasne koszulki i łzy.
Czułam się jak zabaweczka. Zwykła, seksualna zabawka, którą można się bawić, bawić, bawić i tak bez końca, bo ona nie ma nic przeciwko. Tak nie będzie, zmienię to, pomyślałam. W moim związku przydała się rewolucja, a ja miałam plan jak ją wywołać.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
- I jak wczoraj? - zapytała Elle, wyciągając z szafki różową kopertę. Dostawała ich mnóstwo. Oprócz listów ktoś podarował mojej przyjaciółce mnóstwo słodyczy, karteczek, tekstów piosenek, wierszy i maskotek.
- Oglądałam głupi film w telewizji. - patrzyłam jak Elle rozrywa kopertę, po czym wyjmuje z niej list i czyta go, bym po chwili mogła zapytać, chcąc zmienić temat: - Od kogo to?
- Nadal się nie ujawnił... - westchnęła moja przyjaciółka. - To musi być wspaniały chłopak...
- ...albo dziewczyna - wtrąciła Kelsey, która pojawiła się znikąd.
Moje przyjaciółki rozmawiały o swoich przypuszczeniach, co do wielbiciela Elle. Nie bardzo mnie to interesowało, więc przyglądałam się ludziom, przechodzącym po korytarzu. Nagle zobaczyłam świętą czwórkę, szkolną elitę, w której skład wchodzili; Molly Free, Abby Jennix, Jason Wright i oczywiście ósmy cud świata, Collin Wilson.
Molly była wredną, podłą czirliderką. Miała długie, miedziane włosy i ciemne oczy. Bardzo dobrze się ubierała i miała wyczucie stylu. Była szczera i zawsze mówiła, to co myśli. Uwielbiała krytykować i doprowadzać innych do płaczu. Przez swój wysoki wzrost, nie była zbyt atrakcyjna w oczach chłopaków. Przekonywała do siebie ludzi bogactwem jej rodziców. Za to Abby była przeciwieństwem Molly. Miała długie, ciemnobrązowe włosy i ciemne oczy. Była szczupła i wyglądała jak anorektyczka. Abby była miłą i zabawną dziewczyną. Była w związku z Jasonem od roku i byli najpopularniejszą parą w szkole.
Gdy trójka nastolatków odeszła, a Collin pozostał sam przy swojej szafce, odważyłam się i podeszłam.
- Collin.
- Tak? - chłopak zamknął drzwiczki od szafki, by mnie zobaczyć. Od razu skierował wzrok na mój dekolt.
- Tutaj mam oczy. - podniosłam jego podbródek, tak bym mogła patrzeć w jego oczy.
- Dobra, dobra. - Wilson wyszczerzył swoje zęby w cudownym uśmiechu.
Ja... - zaczęłam, ale nie dokończyłam, gdyż mój ukochany złapał moją dłoń i zaczął gdzieś prowadzić. Przemierzając szkolny korytarz, czułam na sobie spojrzenia wszystkich uczniów mojej szkoły. Collin najwyraźniej też, bo po chwili puścił moją dłoń. W końcu dotarliśmy do najmniej romantycznego miejsca świata, ,,bzykalni".
Przebywali tam ćpuni, alkoholicy, erotomani i zdziry. Collin posadził mnie na wysokim śmietniku i zaczął całować w okolicach piersi.
- Collin! - wrzasnęłam, zeskakując ze śmietnika. - Prowadzisz mnie tu, bo wiesz, że nikt z Twojej paczki nas tu nie zobaczy.
- Nie... - mruknął chłopak, drapiąc się po głowie.
- Nie rób ze mnie idiotki. - moje oczy napełniały się łzami. - Nie chcę być twoją tajemnicą... - powiedziałam i pobiegłam przed siebie.
Fajny rozdział. Nie źle piszesz. Już nie moge sie doczekać next.
OdpowiedzUsuńCarmen :*
Wooow *o* Osobiście bardzo podoba mi się to opowiadanie. Oczywiście nie które osoby mnie denerwują, ale to dodaje charakteru tej powieści. Mój ulubiony moment?
OdpowiedzUsuń,,Jednak przy jego znajomych, nie istniałam. Zmieniałam się w powietrze. Znikałam.,, Bardzo podoba mi się to określenie. :)
http://hey-im-a-witch.blogspot.com/
Podoba mi się. Czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuń